ZNAJOMY GŁOS NAD JEZIOREM
Wreszcie podpłynął do nadbrzeżnych zarośli i zwinnie wyskoczył na brzeg. Odnalazł pozostawione ubranie i począł ubierać się, gdy zaszeleściły pręty wikliny i do jego uszu dobiegła przyciszona rozmowa, prowadzona po angielsku. Pewnie byli to ludzie generała Zebulona Pike^ którzy przyszli tu, by — podobnie jak Kos — wykąpać się w jeziorze. Ryszard wolał, być nie zauważony, dlatego szybko naciągnął bluzę i zapinając po, drodze guziki skrył się w krzakach. Rozmawiający zatrzymali się nagle, Ryszard przysiadł za kępą zieleni i zastygł nieruchomo. Głos jednego z mówiących wydał mu się znajomy. Wytężył więc z zaciekawieniem słuch.Tutaj jesteśmy sami, możemy rozmawiać swobodnie.Słusznie, nie ma wokół nikogo — odezwał się ten drugi.