ZAPROSZENIE WODZA
Weszli obaj do obszernego tipi. Na środku skwierczał knot lampki, rozpraszającej półmrok wpętrza. Ze stosu misternie haftowanych i malowanych derek podniosła się wysoka sylwetka wodza. W kącie namiotu dwie scpuaw z zaciekawieniem patrzyły na przybyszów. Chwilę trwała cisza i wzajemne badanie się wzrokiem.Wódz Odżibwejów — odezwał się Snet-tis-hane — wita w swym tipi walecznych Szawanezow znad Wielkich Jezior. Sława Tecumseha dotarła do ognisk mego plemienia. Chętnie otworzę uszy na słowa tak wielkich mę?ów — powiedział spokojnie. Stał naprzeciw gości smukły, wysoki. Twarz pokryta siecią zmarszczek świadczyła o jego sędziwym wieku, a myślące oczy o życiowej mądrości i prawości.Tecumseh, naczelnik licznych plemion zrzeszonych w Zwiążku Oporu, wita wielkiego wodza Odżibwejów, słynącego z mądrości i niesłychanej odwagi, i przynosi mu serdeczne pozdrowienia od proroka czerwonoskórych plemion, Elskwatawy z Niezdobytego Miasta Wielkiego Ducha — odwzajemnił się serdecznymi słowami Tecumseh